W ramach gawędy o zwyczajach adwentowych oglądaliśmy piękny wieniec adwentowy, kalendarz adwentowy (nawet zjedliśmy prawie wszystkie 24 czekoladki, bo było nas 20 osób), a także piliśmy pyszną adwentową herbatkę. Taką właśnie miała nazwę i pachniała świętami.
Tymczasem, my przygotowujemy się do wyjazdu na Zlot Betlejemskiego Światła Pokoju do Zakopanego (to już za tydzień!) i poznajemy tradycję Światła, jego Drogę do Polski oraz myślimy jak sprawić, aby Światło dotarło do jak największej liczby mieszkańców Żor.
Aby wczuć się w klimat Bożonarodzeniowy poczytajcie sobie taką gawędę... (na podstawie opracowania metodycznego hm. Teresy Wieczorek)
Rozpoczął się grudzień i wszystkie nasze myśli skierowane są
na Święta Bożego Narodzenia. W waszych domach trwają przygotowania do świąt,
myślimy o ozdobach choinkowych, o prezentach, o wysyłaniu życzeń świątecznych.
Chciałabym, by tegoroczne przygotowania w naszej drużynie były trochę inne.
Czas przygotowań do świąt
to czas adwentu. Powiem wam, jakie to słowo ma znaczenie. Pochodzi od
łacińskiego słowa adventus i oznacza „przyjście”. Jest to więc czas
oczekiwania na „przyjście” Syna Bożego. Pomyślałam, że każde z nas może postarać się, by
tegoroczne oczekiwanie było inne, aby obok przygotowania różnych rzeczy
materialnych przygotować nasze serca, nasze myśli, aby każdy z nas – czekając
na rozbłyśnięcie pierwszej gwiazdki –
mógł z czystym sumieniem powiedzieć sobie, że myśli o wszystkich: o Bogu,
koleżankach i kolegach, rodzinie z wielką radością i cieszy się na spotkanie z
nimi. Byśmy mogli mieć nadzieję, że oni także tego wieczoru przesyłają nam
tylko dobre i radosne myśli.
Z adwentem oraz świętami
Bożego Narodzenia związanych jest wiele zwyczajów. O niektórych z nich opowiem
wam dzisiaj. Zgodnie z kalendarzem
pierwszy dzień adwentu przypada na zimowe przesilenie słońca, to znaczy
na 30 listopada. Na czas adwentu dekorowano mieszkania i już w 19 wieku
przygotowywano wieńce adwentowe. Pomysłodawcą tego zwyczaju był duchowny z Hamburga – Johan Wichern. Zawiesił on pod
sufitem duży sosnowy wieniec z 24 świecami. Jedna świeca na każdy dzień adwentu.
Od tamtego czasu tradycja 24 świec zmieniła się i obecnie umieszcza się 4 świece – po jednej na każdą niedzielę
adwentową. Wieniec taki wieszano na drzwiach lub stawiano na stole.
Rozpoczynając od pierwszej niedzieli adwentu, w każdą następną zapalano kolejną
świecę. Tradycyjny adwentowy wieniec był czerwony.
Adwent
był w dawnej Polsce okresem wielkich wyrzeczeń. Sprzyjały temu długie posty,
których zawsze przestrzegano. Dopiero święta Bożego Narodzenia były czasem
ucztowania. Ludzie biedni ucztowali skromnie, ale jedli lepsze niż codziennie
pieczywo z mąki żytniej, kołacze z mąki pszennej. Dania obiadowe suto kraszono.
Podawano także mięso.
Grudniowe
święta nie od początku nazywano Bożym Narodzeniem. Do 18 wieku nazywano je
Godami. Skąd ta nazwa? „God” w języku słowiańskim oznaczał rok, a „god” to
chwila spotkania się starego i nowego roku. I wszystko się zgadza, bo w dawnej
Polsce Nowy Rok obchodzono w dniu Bożego Narodzenia. Słowiański zwyczaj
wyznaczał w tamtych czasach chrześcijańską uroczystość. Później nazwę „gody”
rozszerzono na inne biesiadne uroczystości, na przykład wesela. W Biblii
czytamy o godach w Kanie Galilejskiej, a do dziś używa się określenia godów:
srebrnych, złotych itd. na kolejne rocznice małżeńskie.
Dzień
przed Bożym Narodzeniem nazywa się wigilią lub wilią. W języku łacińskim vigilia
oznaczała „czuwanie”. I tak właśnie
jeszcze w 19 wieku chrześcijanie spędzali ten czas: na czuwaniu przed
uroczystym świętem. Szersze znaczenie tego słowa oznaczało „przeddzień” i
używane jest do dziś. Mówi się w wigilię Andrzeja i wszyscy wiemy, że chodzi
nam o Andrzejki. Wilia to skrócona i spolszczona postać wyrazu wigilia.
Drugie
znaczenie tych wyrazów dotyczy uroczystej kolacji spożywanej w przeddzień
Bożego Narodzenia. Ale słowo kolacja do tak wyjątkowego posiłku nigdy nie
pasowało. Dlatego mówimy o tej niepowtarzalnej kolacji – wieczerza, wieczerza
wigilijna. Słowo wigilia dawniej oznaczało po prostu posiłek jadany wieczorem.
Wyrażenie wieczerza ma podniosły, bardzo uroczysty charakter i bardzo wąskie
znaczenie. Odnosi się do dwóch sytuacji – wieczerzy wigilijnej i Ostatniej
wieczerzy.
Bardzo
ważnym wyrazem dla nas wszystkich jest na pewno wyraz „gwiazdka” i na pewno
wszyscy wiecie co oznacza... Na gwiazdkę często dostajemy prezenty. Dlatego
słowo to nabrało drugiego znaczenia – oznacza podarunek wigilijny.
Od
wigilii przez cały okres Bożego Narodzenia
śpiewano kolędy. Słowo kolęda pochodzi z języka łacińskiego – calendae (kalende) i oznacza „pierwsze dni miesiąca”. Dawni Słowianie
słowem tym określali pierwszy dzień w roku, który jak już mówiłam przypadał na
dzień Bożego Narodzenia. Na to chrześcijańskie święto przeniesiono dawne
obyczaje związane z przynoszeniem darów i śpiewami na okoliczność pierwszego
dnia w roku. Zwyczaje te – podobnie jak dzień – nazwano kolędami. Do 14 wieku
kolędy były niczym innym jak prastarymi pogańskimi życzeniami noworocznymi
powodzenia w domu, gospodarstwie i w polu. Od końca 15 wieku w pieśniach tych
zaczęły wystepować wątki religijne, związane z narodzeniem Pana Jezusa. A w 17
wieku stały się one całkowicie religijne. Od 18 wieku dawny charakter zachowały
tylko niektóre kolędy, będące w zasadzie przyśpiewkami noworocznymi. Podobne
jak w średniowieczu znaczenie ma do dzisiaj czasownik „kolędować” – oznacza
składanie życzeń pomyślności w nowym roku, najczęściej w formie śpiewanej, i
zbieranie datków.
Szczególnego
znaczenia w dzień wigilii nabierała jemioła – zielona krzewinka – pasożyt,
która pozostaje zielona nawet, gdy z drzew spadają ostatnie liście, a ziemię
pokrywa śnieg. Dzieki temu stała się ona symbolem życia zwycięsko zmagającego
się z trudami. Jemioła była magiczną i obrzędową rośliną Celtów. W wielu
krajach wierzono, że chroni ona przed pożarem, urokami i czarami rzucanymi
przez wiedźmy, wskazuje miejsce ukrycia skarbów i otwiera stare zardzewiałe
zamki. Słowianie zielem jemioły okadzali ule w wigilię Bożego Narodzenia, miało
to zapewnić zdrowie i siłę pszczelim rojom. Pozłacana jemioła stała się ozdobą
stołów świątecznych. Ozdabiane czerwonymi wstążeczkami „podłaźniczki” z gałązek
jemioły miały zapewnić dostatni rok. Stąd przysłowie „Bez jemioły roczek goły”.
W okresie karnawału, gdy nie obowiązywały tak surowe normy obyczajowe jak w
innych miesiącach, pod gałązką jemioły wolno było pocałować każdą dziewczynę i
nie mogła się ona z tego powodu obrazić.